piątek, 17 czerwca 2016

Pieczone kartofelki i kotlety z bakłażana

Ostatnio zaniedbałam blog. Masa spraw mnie absorbuje, czas pędzi jak szalony i gdy przychodzi wieczór, nie mam siły wziąć się za redagowanie posta lub zwyczajnie mi się nie chce. Zapewne ów stan haniebnego zaniedbania przedłużyłby się o kolejne dni i tygodnie, gdyby nie dzisiejszy obiad... Niestety nie mam w tym miejscu na myśli własnoręcznie upichconego dania, lecz przepyszną potrawę, którą zamówiłam sobie i córce w sopockiej wege-wegan  DZIUPLI . Wszystkie bioway'e i greenway'e świata mogą się schować! Omawiany lokal mieści się przy ul. Pułaskiego 19/2 (przecznica Bohaterów Monte Cassino) i jest położony tuż przy fontannie Jasia Rybaka. Spacerowałam wokół niej z Wielorybem, czekając na risotto porowo-dyniowe z kotletem z czerwonej soczewicy, z rukolą, masłem orzechowym i granatem. Danie było pięknie podane (żałuję, że nie zrobiłam zdjęcia), wyglądało bardzo apetycznie, a smakowało wybornie! Od dawna nie zdarzyło mi się jeść na mieście czegoś tak pysznego.  Ryż rozpływał się w ustach, a kotlety (były trzy) - istne niebo w gębie! N. jedzenie również przypadło do gustu - kilka razy biła brawo. :) Jedyny minus to gabaryty porcji - za 22 złote mogłaby być troszkę większa. Gorąco polecam tę restaurację!


Po powyższej pochlebnej recenzji przechodzę do mojego jakże skromnego przepisu...
Gotowane kartofle sporadycznie goszczą na moim stole, jakoś odnoszę wrażenie, że smak nie jest wart tracenia czasu na obieranie przybrudzonych ziemią bulw. Co innego kartofle pieczone w oliwie z rozmarynem... mmmm... te mogłabym jeść na okrągło (zresztą nie tylko ja, Wielorybek też je uwielbia). Nie traktuję ich bynajmniej jako dodatku do obiadu, zazwyczaj stanowią królewskie danie główne. Ostatnio jednak podałam je z kotletami z bakłażana.

Składniki:
1,5 kg kartofli
5 łyżek oliwy z oliwek + 1 czubata łyżka rozmarynu + 1 płaska łyżeczka soli + papryka ostra (wg uznania)
1 bakłażan
1 łyżka zmielonego siemienia lnianego + 3 łyżki wody
bułka tarta, olej

1. Kartofle obieramy i kroimy na kawałki. Wrzucamy je do miski z oliwą i przyprawami. Dokładnie mieszamy, przenosimy do płaskiej formy wyłożonej folią aluminiową i papierem do pieczenia (mój patent, by oszczędzić sobie zmywania). Pieczemy 40-50 minut - w zależności od wielkości kartofelków - w temperaturze ok. 200 stopni.
2. Bakłażan myjemy, obieramy, kroimy na grube, jednocentymetrowe plastry. Każdy obtaczamy w mieszaninie wody z siemieniem, a następnie w tartej bułce. Smażymy z obu stron na krótko przed wyjęciem z piekarnika kartofli.
3. W tak zwanym międzyczasie mamy dość czasu, aby wykonać jakąś szybką surówkę ;)