środa, 14 listopada 2018

Najprostsze placuszki bananowe

Nie dzieje się u mnie ostatnio najlepiej. Zdobyłam wprawdzie nowe kwalifikacje zawodowe, ale nie będzie mi ich dane wykorzystać. Spodziewałam się comiesięcznego, czterocyfrowego wpływu na konto bankowe, teraz będę się cieszyć, jeśli pojawi się kwota trzycyfrowa. Marzyłam o zmywarce i smartfonie, tymczasem na razie muszę obejść się smakiem. Plany sobie, życie sobie...

Moje Orlątko nadal je jak - nomen omen - ptaszek. Spis lubianych przez A. produktów/dań poszerzył się zaledwie o bruschetty/grzanki, pizzę, banana, gotowaną marchewkę i cieciorkę z zupy. Aha - jeszcze słodycze, których praktycznie nie dostaje (czasem okruch domowego ciasta lub dzidziusiowe ciasteczko). I to by było na tyle. Kiedy w zeszłym miesiącu układ pokarmowy mojego synka odmawiał współpracy, spektrum spożywczych możliwości jeszcze bardziej się zmniejszyło. Wymyśliłam wtedy najprostsze na świecie bananowe placuszki.

Składniki:
(na ok. 12 szt.)
3 niewielkie banany
3 łyżki mąki pszennej
odrobina oleju do natłuszczenia patelni

Obrane banany zgniatamy w dłoniach lub blendujemy, dodajemy mąkę i starannie mieszamy. Ciasto nakładamy na gorącą, natłuszczoną patelnię za pomocą łyżeczki do herbaty. Po kilku minutach obracamy placki na drugą stronę, lekko dociskamy i jeszcze chwilkę smażymy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz